Po raz pierwszy mój Pimpuś (2009r., 6r, 1.6 tdi, 90KM) nocował pod chmurką w Małopolsce 2dni i zasypało nas śniegiem... W nocy jest ok-13, dzisiaj wsiadam i nie mogę odpalić. Wypchnęłam drugie auto z garażu żeby odtajał ze śniegu. Śnieg pięknie zszedł no i próbuję znowu odpalić. Najpierw zachowuje się normalnie jak przy każdym uruchomieniu, czekam jak zgasną mi lampki i niestety nie kręci. Jak próbuję drugi raz to słychać takie jakby strzelanie i zaczyna się choinka. Nigdy nie miałam problemu z odpalaniem... Jeśli do rana nie ruszy to spróbuję na kable z Toyoty... Czy ktoś miał może ten problem? Światła świecą, dmuchawa chodzi... Niepokoi mnie to strzelanie i pojawienie się choinki, bo kojarzy mi się to z jakimś przebiciem na kablach... Help Misie Patysie...


