Postawiłem go, zajrzałem pod maskę nic dziwnego nie ujrzałem, po dociskałem fajki dalej tak samo..
Brak mocy, jakby nie dopalał? pluł w wydech ( takie dududududu przy wciśnięciu sporej ilości gazu )
Następnego dnia pojechałem do warsztatu, po patrzyli, pomarudzili, jakby nie palił na którymś cylindrze.
Świece miały przejechane może z 300 km Boscha, "to nie te" zamówili NGK dedykowane.
Sprawdzili kompresje wszędzie po 14 barów (1,2,3,4). Oskrobali kopułkę, posprawdzali kable, odłączali wtryskiwacze po kolei ( zaczynało go rzucać, gas) niby wszystko dobrze.
Wsiadłem, no lepiej jakby odzyskał moc, rudna próbna w pełnym zakresie obrotów trochę przerywał ale szedł fajnie jak na literka :>
wróciłem powiedziałem o tym, mówią że jeszcze zapłon i będzie git, złożyłem życzenia wyjechałem za bramę i znowu zaczęło się to samo.
Rozłożyli ręce i zwalili na aparat. Wujek ma cordobe ( te same części, przełożyliśmy aparat ale nic nie pomogło) więc mówi ja tak miałem jak mi się kabel od wtrysku przetarł, no to miernik w łapę pomierzyłem napięcie dochodzi, wyciągnąłem wtryski trochę pokręciłem leją.
Nie mam pojęcia co dalej robić, jak by zdechł byłoby chyba łatwiej szukać.
Na zimnym jak by trochę lepiej jedzie niż na ciepłym, i np 2 bieg 30km/h wciskam gaz zaczyna jechać i przestaje i tak w kółko jak by go coś blokowało. Aaa lepiej reaguje na małą ilość gazu niż na dużą.
Pomocyy

Edit. Co do paliwa, zawsze powyżej 2/3 zbiornika, bo autko dużo stoi.