Po dojściu do siebie trzeba było pomyśleć o nowym środku lokomocji, w portfelu miałem tylko 2500 więc wybór padł na Twingo. Wydaje mi się że w tych pieniądzach nie znajdzie lepszego samochodu na miasto, oczywiście znajdzie jakiegoś golfa sklejonego z 3 innych, ale jakoś dość mam vagów.
Co nie co o samochodzie:

Został nazwany Pikaczu z racji swojego wyglądu.

Rocznik 1994

Nalot 210 000km

Silnik 1.2 na łańcuchu rozdządu.

Przesuwana tylna kanapa, co sprawia że nawet 2 metrowy osobnik ma dość miejsca na nogi, oczywiście kosztem bagażnika.

ABC - absolutny brak czegokolwiek (wszystko ręczne)

Wkurzający wskaźnik paliwa (po zatankowaniu do pełna po 200 km potrafi wskazać rezerwę)

Hamulce słabsze niż w rowerze.

Brak wspomagania.

Ale jest popielniczka :crazy:

Jakieś tam alufelgi.

Komplet kół z zimowymi oponami.
Jak narazie wsadziłem tylko nagłośnienie które cudem ocalało z seata.
Samochód stał przez 8 miesięcy w garażu więc pierwszym krokiem było sprawdzenie silnika i całej reszty, czyszczenie kopułki, napinanie paska alternatora i pompy wody, malowanie bębnów hamulcowych, nasmarowanie zawiasów i wszelakich rączek, klamek w środku.
Plany ? Spontan. Napewno chce zamiast halogenów wsadzić dzienne LEDy. Może lotka na tylną klapę. I kompletny przelot :jester:
Foto:
