[6n2] Lampka check, egr - moje siwe włosy.
: 16 lut 2010, 12:14
Witam was
Opowiem w skrócie historie mojego pierwszego autka, jest nim vw polo III 1.4 16v 2001 rocznik.
Więc tak długo myślałem co kupić za odłożone po ciężkiej pracy piniędza ( 2 lata pracowałem, wakacyjnie ) w końcu padło na polo, pojechałem z tatą obejrzeliśmy wszystko ok, transakcja supcio, podjechaliśmy w Bolesławcu na statoil, zatankowałem, przejechaliśmy kilka km, nagle auto zaczeło wydawać głośne dzwięki, i straciło moc, nie że nie reagowało na gaz, ale jakoś tak z opóźnieniem, myślimy pewnie wina paliwa. Po kilku kolejnych km zapaliła się przyczyna mojego horroru od już prawie poł roku, lampka check. Wróciłem do domu umówiłem się z mechanikiem, opowiedziałem co i jak, on żebym się nie przejmował, pewnie wina paliwa, poczekaj aż to się wypali, w tym czasie wymieniłem sobie rozrząd, kilka innych usterek ( łożysko, simering ) ale lapma sie dalej zapalała, pojechałem do elektromechnika, podłaczył pod kompa ( nie Vag'a ) i wyświetliło sie "niewystarczajacy przepływ, recyrkulacja spalin" to on wyjął zawór egr, przeczyscił, wymienił świece kable ( ponad 400zł ) ból straszny bo ja student nie mam kasy, (rejestracja, rozrząd na to poszły ostatnie oszczędności), ok po jakimś czasie znów ten sam bład, to on mówi ze trzeba jednak zawór wymienic , kupiłem orginalny, po ponad msc pracy w markecie ( koszt 600 zł ) już taki szczęsliwy ze nic mnie więcej nie spotka, ze w końcu mam dobre ukochane autko. Pojeździłem tydzien zapaliła się, myślałem ze sie rozpłacze, że już koniec taki dól, pojechałem do niego mówi ze juz teraz na bank to sonda lambda, chciał wymienic ale ja mam 5 przewodową. Wstrzymałem się, wcześniej kolega mówi zebym zmienił mechanika, podjechałem do niego, ten sam błąd oczywiście, i on tak patrz patrzy i mówi ze ten kabelek od tego zaworu, z drugiej strony nie jest podłączony do podciśnienia czy cos takiego, zrobił to i już znów taki szczęsliwy i jednoczesnie załamany bo 600 zł na zawór w błoto ale cóż ważne ze chodzi. pojezdziłem najdłuzej koło msc, potem miałem wypadek, z oringami na wale, wyrąbało mi podczas jazdy caly olej, mechanik mówił ze jakas skrzynka z podciśnieniem sie roztrzepiła czy coś takiego, naprawa 1000 zł ponad, zapozyczylem sie u taty, jak odbierałem auto, koleś mówi ( znajomy mechanik taty ) że mu się tez kilka razy zapalił ten check, i odkrył że chodzi o alternator że nie ma potrzebnego napięcia 12 z hakiem, i zę musze po właczeniu lekko gazowac bo inaczej czeka mnie wymiana alternatora i znów 600 zl,i dodał że zawór, niepotrzebnie kupowałem i sonde, odp że sondy nie wymieniałem a on jak nie, sprawdzał i jest nowa mówie ok, ale lampka po 5 dniach sie zapaliła, pojechałem do kolegi od Kabelka, mówie mu co jest, a on że ten mechanior od silnika miał racje z alternatorem, ale po prostu nie żę zepsuty ale w ogóle nie podłączony !!!!!!!!!!!!! jeździłem 5 msc bez podłączonego alternatora, wiem to moja też wina, powinienem wiedziec ze brakuje mi przy właczeniu zapłonu lampki ładowania, podłączył mi ten alternator i mówie to już koniec moich problemów na bank, jezdziłem msc może troche więcej i wczoraj lampka znów sie pojawiła, już nie wiem co robic, podjade do kolesia za kilka dni bo teraz zajęty, ale już wiem ze znów wyskoczy po podłaczeniu pod VAg ( bo on juz ma ) recyrkulacja spali, może po tych 5 msc alternator sie zepsuł i moze czas faktycznie kupic inny????, a moze co innego?? , błagam was nie wiem co robić, dodam ze od kiedy go kupiłem jak jade z rana , na nierozgrzanym silniku na 3 biegu, przed 4 auto mi szarpie lekko. Jestem po prostu załamany zyc mi się nie chce, pieniądze mojego zycia a tu taki pech, tyle juz w te auto włozyłem, żal mi je sprzedawać nie wiem co robić, proszę o pomoc. Jeśli wątek się powtórzył na forum to przepraszam jestem nowy, to akt desperacji prosze o pomoc i wyrozumiałość.
pozdrawiam
Opowiem w skrócie historie mojego pierwszego autka, jest nim vw polo III 1.4 16v 2001 rocznik.
Więc tak długo myślałem co kupić za odłożone po ciężkiej pracy piniędza ( 2 lata pracowałem, wakacyjnie ) w końcu padło na polo, pojechałem z tatą obejrzeliśmy wszystko ok, transakcja supcio, podjechaliśmy w Bolesławcu na statoil, zatankowałem, przejechaliśmy kilka km, nagle auto zaczeło wydawać głośne dzwięki, i straciło moc, nie że nie reagowało na gaz, ale jakoś tak z opóźnieniem, myślimy pewnie wina paliwa. Po kilku kolejnych km zapaliła się przyczyna mojego horroru od już prawie poł roku, lampka check. Wróciłem do domu umówiłem się z mechanikiem, opowiedziałem co i jak, on żebym się nie przejmował, pewnie wina paliwa, poczekaj aż to się wypali, w tym czasie wymieniłem sobie rozrząd, kilka innych usterek ( łożysko, simering ) ale lapma sie dalej zapalała, pojechałem do elektromechnika, podłaczył pod kompa ( nie Vag'a ) i wyświetliło sie "niewystarczajacy przepływ, recyrkulacja spalin" to on wyjął zawór egr, przeczyscił, wymienił świece kable ( ponad 400zł ) ból straszny bo ja student nie mam kasy, (rejestracja, rozrząd na to poszły ostatnie oszczędności), ok po jakimś czasie znów ten sam bład, to on mówi ze trzeba jednak zawór wymienic , kupiłem orginalny, po ponad msc pracy w markecie ( koszt 600 zł ) już taki szczęsliwy ze nic mnie więcej nie spotka, ze w końcu mam dobre ukochane autko. Pojeździłem tydzien zapaliła się, myślałem ze sie rozpłacze, że już koniec taki dól, pojechałem do niego mówi ze juz teraz na bank to sonda lambda, chciał wymienic ale ja mam 5 przewodową. Wstrzymałem się, wcześniej kolega mówi zebym zmienił mechanika, podjechałem do niego, ten sam błąd oczywiście, i on tak patrz patrzy i mówi ze ten kabelek od tego zaworu, z drugiej strony nie jest podłączony do podciśnienia czy cos takiego, zrobił to i już znów taki szczęsliwy i jednoczesnie załamany bo 600 zł na zawór w błoto ale cóż ważne ze chodzi. pojezdziłem najdłuzej koło msc, potem miałem wypadek, z oringami na wale, wyrąbało mi podczas jazdy caly olej, mechanik mówił ze jakas skrzynka z podciśnieniem sie roztrzepiła czy coś takiego, naprawa 1000 zł ponad, zapozyczylem sie u taty, jak odbierałem auto, koleś mówi ( znajomy mechanik taty ) że mu się tez kilka razy zapalił ten check, i odkrył że chodzi o alternator że nie ma potrzebnego napięcia 12 z hakiem, i zę musze po właczeniu lekko gazowac bo inaczej czeka mnie wymiana alternatora i znów 600 zl,i dodał że zawór, niepotrzebnie kupowałem i sonde, odp że sondy nie wymieniałem a on jak nie, sprawdzał i jest nowa mówie ok, ale lampka po 5 dniach sie zapaliła, pojechałem do kolegi od Kabelka, mówie mu co jest, a on że ten mechanior od silnika miał racje z alternatorem, ale po prostu nie żę zepsuty ale w ogóle nie podłączony !!!!!!!!!!!!! jeździłem 5 msc bez podłączonego alternatora, wiem to moja też wina, powinienem wiedziec ze brakuje mi przy właczeniu zapłonu lampki ładowania, podłączył mi ten alternator i mówie to już koniec moich problemów na bank, jezdziłem msc może troche więcej i wczoraj lampka znów sie pojawiła, już nie wiem co robic, podjade do kolesia za kilka dni bo teraz zajęty, ale już wiem ze znów wyskoczy po podłaczeniu pod VAg ( bo on juz ma ) recyrkulacja spali, może po tych 5 msc alternator sie zepsuł i moze czas faktycznie kupic inny????, a moze co innego?? , błagam was nie wiem co robić, dodam ze od kiedy go kupiłem jak jade z rana , na nierozgrzanym silniku na 3 biegu, przed 4 auto mi szarpie lekko. Jestem po prostu załamany zyc mi się nie chce, pieniądze mojego zycia a tu taki pech, tyle juz w te auto włozyłem, żal mi je sprzedawać nie wiem co robić, proszę o pomoc. Jeśli wątek się powtórzył na forum to przepraszam jestem nowy, to akt desperacji prosze o pomoc i wyrozumiałość.
pozdrawiam