Sobotnie przedpołudnie mogłem poświęcić umyciu samochodu. Najpierw pojechałem na myjkę ciśnieniową co by zmyć wszelki piasek i grubsze brudy w postaci porozbijanych owadów i takich tam. Myjka ciśnieniowa zrobiła swoje, ale po wyschnięciu na czarnym lakierze dalej było widać lekki brudek. I słusznie. Resztę załatwiłem mikrofibrową rękawicą w połączeniu z ... Ludwikiem. Chodziło mi o zmycie wszystkiego tego co nie zlazło dzięki ciśnieniu wody. Wiem, że nie do końca tak się postępuje, ale czas i pogoda działały na moją niekorzyść. Dodatkowo auto myłem na udeptanej ziemii a nie na betonie, więc woda zamiast spływać, wsiąkała w ziemię tworząc błoto, a tego chciałem uniknąć.
Tu miało się ropocząć glinkowanie, ale stwierdziłem że podziękuję SONAXowi, którym traktowałem Polo i zainteresuję się czymś konkretniejszym. Glinka odchodzi więc na dalszy plan, jakiś wolny weekend, tylko dla mnie i samochodu

Maska, która jeżeli chodzi o rysy, jest w stosunkowo niezłym stanie, została potraktowana 2 razy Meguiars Rubbing Compound (RC) a potem 2 razy Meguiars Deep Crystal Polish (DCP). Wyszło... nie najgorzej. Okazuje się że zarówno maska, jak i zderzak i przednie błotniki (co miao się okazać później) pokrywa dosyć znaczna liczba malusieńkich odprysków od kamieni. Cóż, takie teraz lakiery robią. Trzeba będzie dać sonie trochę czasu, kupić w ASO lakierek i coś tam popoprawiać. Reszty nie ruszałem ani RC ani DCP.
Po dokładniejszym przyglądnięciu się, zauważyłem, że przednie błotniki, dolna część obojga drzwi, lusterka, a nawet i tylna klapa pokryte są różna ilością kropek ze smoły. W ruch poszedł spray wspomnianego wcześniej SONAXa, ale po kilku użyciach efekt był prawie żaden, więc sobie odpuściłem z racji czasu. Trzeba będzie poszukać Prestona, którego używałem wcześniej i bardzo dobrze rozpuszczał zarówno zaschnięte owady jak i smołę. Ku mojemu zaskoczeniu, stan lakieru na drzwiach i burtach jest całkiem niezły jeżeli chodzi o ryski i swirle. Jedyne co, to pod klamkami, ale powinno sie to ogarnąć.
Jak na razie, spotkałem kilka miejsc w których najwidoczniej coś spadło na lakier i spowodowało jego popękanie (3 na masce i kilka na dachu). Albo ptaki w Niemczech s**ją kwasem, albo lakier jest biodegradowalny. Co z tym zrobić - na razie nie wiem, fotki wrzucę później. Zanotowawszy co do zrobienia i do kupienia, wziałem w dłoń puszke kupionego jeszcze na początku roku wosku Meguiars Mirror Glaze i przystapiłem do żmudnego woskowania. Jak miałem później odkryć, należy nakładać go naprawdę cieniutko. Na razie niech zabezpieczy to co pozostało z lakieru, a o resztę będzie trzeba sie zatroszczyć w przypływie wolnego czasu. Do polerowania w ruch poszły różne ścierki z mikrofibry jakie byłem skłonny nabyć w różnych sklepach i twierdzę uparcie że nie ma nic lepszego niż miękka flanelowa koszula albo szwejowska piżama. Po jednym elemencie przerzuciłem się na flanelę i jestem bardzo kontent.
Efekt? Poprawny... Tak oceniam. Auto zostało umyte i nawoskowane ale wkrótce trzeba będzie zająć się najpierw smołą, a potem i większymi i mniejszymi rysami. Na glinkowanie też przyjdzie czas. Fotek nie robiłem bo ręce mokre, światło niedobre a i ręce mokre. Jak już, to pochwalę się efektem końcowym.
W odniesienu do mojego wcześniejszego posta, dostałem list z prokuratury z postanowieniem
o umorzeniu dochodzenia przed wszczęciem w trybie art. 308 KPK w sprawie (...)zaboru w celu przywłaszczenia 4 kołpaków do pojazdu narki VW Golf (...) gdzie łączna wartość strat nie wyniosła nie więcej niż 200 zł (...) wobec faktu , iż czyn ten nie zawiera znamion czynu zabronionego (...)
Ni mniej ni więcej, okazuje się że można komuś bezkarnie zaj***ć kołpaki, po czym Pan Prokurator stwierdzi że wcale nie kosztuja one po 150 zł/szt, tylko mniej niż 200 zł (co oznaczałoby że przez 6 lat straciły one na wartości przynajmniej 66%) i nie będzie się zajmował pierdołami. Ciekawe jak to określił i czy pofatygował się chociaż o telefon do ASO czy po prostu spojrzał sobie na znany wszystkim portal aukcyjny. Na moje nieszczęście nie zdołałem złożyć zażalenia na tą decyzję w określonym terminie.
Ciekawe czy kołpaki Pana Prokuratora są warte więcej niż moje i ich kradzież jest zabroniona. :banghead:
Wracając do umytego samochodu - po powrocie do zachodniopomorskiego i przejechaniu 320 km okazuje się że auto wygląda tak jak przed myciem i cały mój trud i entuzjazm szlag trafił. Kurz który osiadł na samochodzie od pobliskiej polnej drogi, pięknie połączył się z poranną rosą i po wyschnięciu stworzył piękne zacieki. Efekt wieńczą porozbijane na całym przodzie owady.
<facepalm>
Dalej stoję przed dylematem, czy kupować 15 calowe alusy i opony czy może jakieś 16". Oba argumenty przeciw oscylują wokół kasy, mianowicie wychodziłoby około 200 za felgę i 300 za oponę czyli przynajmniej 2000 zł (ładne alu z rozstawem 5x112 są dosyc drogie, a mi widzą się wspomniane wcześniej "Atlanta")- i tu jest pytanie czy jak mi ktoś koła odkręci to będzie to nosiło znamiona czynu zabronionego?