Witam wszystkich!
Zacznę od początku. Pacjent: Polo 6N, 98r, 1.4 60km, benzyna+gaz.
Dzisiajszego wieczora poszedłem do samochodu dolać płynu do spryskiwaczy, sprawdziłem przy okazji olej ale był około 1/3 także jeszcze dość wystarczająco ale stwierdziłem, ze nie mam co robić to sie brykne do sklepu po butelkę oleju na zapas. Temperatura -23 stopnie. Odpaliłem samochód i zaświeciła sie lampka od oleju.. po chwili zgasła. Samochód chodził trochę głośniej niż zwykle ale myślałem, ze to od zimna. Pojechałem do sklepu, wszedłem do samochodu, odpaliłem i ruszyłem. Przyjechałem 100m i nagle auto jakby sie zadwawiło i zgasło. Zepchnąłem na parking przy stacji i próbowaliśmy go odpalić przez kable ale dosłownie dwa razy sie przydusił i nie ruszył to zostawiłem żeby cos sie nie stało. Sprawdziliśmy stan oleju - był, silnik sie nie spocił, nic nie ciekło, suchutko. Obejrzeliśmy, wszystko ok, nic nie śmierdziało. Postawiliśmy ze to moze być brak benzyny chociaż teoretycznie powinna być, i mam nadzieje ze to wina benzyny. Auto zostawiłem i wróciłem 5km z buta do domu. Co mogło sie stać?
Dodam, ze rozrząd niedawno wymiany na firmowe części, kopułka i przewody powinny być ok, ostatnio wymieniane.
Gdzieś wyczytałem, ze cos tam mogło zamarznąć i olej moglbyc niepodawany do silnika i sie zatarł i złomowanie. Jak myślicie, co mu dolega?