Witam drogich forumowiczów. Na wstępie chciałbym przeprosić jeśli gdzieś występuje na forum podobny wątek, ale nie mogłem niestety znaleźć nic co by dotyczyło mojego problemu.
Jestem świeżym posiadaczem, i niedawno kupiłem polówkę z 2000 roku mojej żonie. Kilka usterek typu czyszczenia przepustnicy itd, oczywiście dzięki forum już porobiłem.
Niestety pozostał mi jeden dość irytujący i uciążliwy problem.
Mam problem z alarmem, jest on fabryczny i nie posiadam kluczyka z pilotem. Jest tylko jeden kluczyk za pomocą którego otwieram i zamykam manualnie drzwi. I teraz tak: zamykam drzwi kluczykiem w lewo raz, mrugną światła awaryjne i tyle, czerwona dioda na drzwiach koło rygla nie mruga wogóle. Następnie otwieram kluczykiem drzwi w prawo, ale awaryjne już nie błyskają, po czym otwieram drzwi i po około 5 sekundach zaczyna wyć alarm. Włożenie kluczyka do stacyjki/włączenie zapłonu nie wyłącza od razu alarmu, minie może z 10-15 sekund i dopiero się wyłączy.
Próbowałem już chyba wszystkich możliwych opcji, sprawdziłem stycznik w masce i działa. W drzwiach chyba też są dobre, bo po zamknięciu drzwi światełko w podsufitce gaśnie po paru sekundach.
Jedynie zastanawia mnie przycisk wyłaczania czujnika ruchu na słupku koło kierowcy, a w zasadzie jego pozostałość. Ktoś zgubił środek, czyli nie da się nic wcisnąć. Została tylko jego ramka z wnętrznościami, czyli podświetlenie i dioda. Dioda ta mruga gdy alarm się załączy. Może to jest przyczyną tego problemu?
Czy ktoś z kolegów miał taki problem?
Pozdrawiam