Do trzech razy sztuka czyli pierwsza kara i pierwsza usterka zaliczona

Ale po kolei:
Sobota 27.09.2014 tym razem wyruszamy mocniejszą ekipą bo jedzie z nami Mateusz co "na codzień" startuje w RPP (Rajdowy Puchar Polski). Założenia na wyjazd: pocisnąć ostro, objechać Igę Dobczyńską, wypróbować slicka. Prognozy pogody przestudiowane nadzieja na sucha nawierzchnię i możliwość testu slicków wciąż się tli w nas, wyciągając średnią z prognoz koło 11:00 - 12:00 ma się rozpogodzić. Tymczasem już kawałek za Krakowem mgła i deszcz a potem już nie lepiej
Na miejscu niestety dalej mokro i mży czyli lecimy na Yoko. Odbiór administracyjny i szybkie BK - z racji tego że to już kolejny raz przechodzimy bez problemu. Przed odprawą można popatrzeć na tor - i tu niespodzianka porządkowe BMW objeżdżając trasę kręci co chwile niezamierzonego "bączka" - czyżby aż tak ślisko? Odczekujemy chwilę i jako że zapoznanie podzielono na 3 grupy obserwujemy pierwszy przejazd - masakra, co chwilę kogoś obraca na kartingowym albo wpada w poślizg. Ustawiamy się w 3 grupie zapoznawczej i jedziemy - szok :shock: Kartingowy jest jak lodowisko, zero przyczepności, każde dodanie gazu to mielenie kołami, przejazd zakrętu jak po bułki i tak kończysz na tarkach albo trawie - generalnie załamka. Ci co mają profi opony typu wet radzą sobie lepiej ale miny każdemu rzedną. Na szczęście leśny mimo liści i wody jest o niebo lepiej przyczepny, jednak inny asfalt robi swoje
Oglądamy pierwsze przejazdy treningowe - impreza dla emerytów - na kartingowym wszyscy pyrkają. Nasza kolej - dalej tragedia, ślizgam się non stop, dodanie gazu to spin kół, jadąc jak ciota drogowa wykręcam pół bączka ale jako że inni mają tak samo to nie zostałem zdublowany.
Podłamany całkiem po treningowym jadę pierwszy przejazd punktowany - uwagi jw. tzn emeriten stajl, ratuje się tu i ówdzie łapą jak mi ryj wyjeżdża, na leśnym pociskamy już ładniej. Powrót do depo, czas zmierzony na telefonie to 3:21, idziemy weryfikować bo brak punktu odniesienia i tu kolejny szok :shock: Czas mamy 3:18 z groszami co daje ... 77 miejsce w generalce (na jakieś 118) za nami kupę mocnych sprzętów i kierowców ktorzy normalnie robią z nas wiatrak. Micha cieszy się nieziemsko.
Wychodzi słońce, tor powoli przesycha ale nadal jest zdradliwie. Jedziemy drugi przejazd. Jest o niebo lepiej i szybciej, teraz widać jak super pracuje nowy zawias, bez przechyłów, opony na nawrotach dociskane są do nawierzchni a nie ryczą jak zarzynane świnie. Na leśnym przeginam i robię .... puk. Opona z szykany mijanej z lewej właśnie dostała darmowy lot w kosmos

5 sekund kary do czasu przejazdu..... nosz ..... k.....m.... :butcher: Czas 3:01 a byłoby takie ładne 2:56 :niewiem: Ale - polo ciągnie niesamowicie do samego odcięcia, na dłuższej prostej na leśnym wrzucam 4kę co do tej pory było niemożliwe, dźwięk na nowym kolektorze zrobił się bardziej chrapliwy. Biegi wchodzą jak w masło.
Nic to - karting przeschnięty, słońce świeci, leśny mokrawy - ale wszyscy zakładają full slicki... kilka minut dylematu i zapada decyzja - my też zakładamy slicka, ale asekuracyjnie bo na przód, lepiej by dupa na mokrym nie odjechała nam, z tyłu zostają więc Yoko.
Slick na aucie - trzeba pojechać placyk by go wypróbować, pierwsza sprawa trzeba się przyłożyć do kręcenia kierownicą bo jest mega ciężko. Rundka po placyku wywraca moje postrzeganie świata do góry nogami, tego się nie spodziewałem. Auto idzie jak po szynach, granica przyczepności tych opon leży chyba na drugim końcu galaktyki, kleją niemiłosiernie, coś niesamowitego - nie doświadczyłem jeszcze takiej trakcji i przyczepności :yahoo: Opony zagrzane - pora na próbę, normalnie bajka, te zakręty gdzie walczyłem o trakcje przelatuje bez wysiłku, niepotrzebnie odpuszczam tu i ówdzie bo podpowiada mi to psychika, przecież te opony trzymają nadal i nawet się nie męczą, przyczepności jest nadal tony !!!! Efekt - 2:21 - bez ostatniej szykany na leśnym bo przejazd skrócono ze względu na rozlany olej.
W domu sprawdzam wyniki i też szok - 79 miejsce na 109 którzy ukończyli (generalka), w klasie 17 na 21. Progres niesamowity pamiętając że do tej pory okupowałem miejsca w okolicy 99 i 100
No i teraz niespodzianka mniej miła, w drodze powrotnej na obwodnicy Kielc nagle silnik zaczyna pracować jak diesel :angry2: Dziwna sprawa klekot dochodzi z okolic koła rozrządu,w obudowie paska dziura :-( Auto mimo to idzie normalnie, więc z duszą na ramieniu i emerycko wracamy do Krakowa, po drodze klekot cichnie trochę, wszystko inne w normie. Odstawiam więc auto do kumpla i czekam na diagnozę. Mimo to jestem zadowolony z wyjazdu i dobrej myśli - w końcu o własnych siłach dowiózł nas z powrotem do domu
Kto dobrnął do końca może w nagrodę obejrzeć film z przejazdu:
http://www.youtube.com/watch?v=NAdvEwU8qAY
I parę zdjęć:

Na slicku prezentuje się bojowo, w tle Pug Mateusza (wersja przejściowa) i potwór Sebastiana Tetera - Civic startujący normalnie w GSMP - cały przód (maska + błotniki) to jedna skorupa z carboonu - oszczędność w stosunku do serii 40 kg :shock:
Załapujemy się też na jedno zdjęcie w galerii Automobiklubu Kieleckiego:
PS. onboardy wyszły fatalnie, kamera za daleko - jest focus na środek i boki, przez przednią szybę biała plama i gdzieniegdzie opony widać, spróbuję obrobić to wrzucę z jeden, narazie plik 5 min ma 750 mb.