Miałem niedawno urlop, więc zabrałem się za naprawy w moim Polo. Na początek przyszła pora wymienić zawór EGR, ponieważ stary mi ciekł. Zdjęcia pokazujące stary, oraz nowy zawór:
Wymiana przebiegła bez problemów. Teraz jest przynajmniej czysto na silniku
Następnego dnia zabrałem się za wyeliminowanie wszystkich błędów, jakie pokazywał VAG-COM:
Postanowiłem zdjąć całą deskę rozdzielczą by swobodnie dostać się do wszystkich silniczków i czujnika G263. Po zdjęciu deski rozdzielczej i kilku dodatkowych rzeczy moim oczom ukazały się wszystkie interesujące mnie elementy. Tak poważną rozbiórkę robiłem pierwszy raz, więc zajęło mi to 5 godzin. Samochód złożyłem 3 dni później, ponieważ zalewało mi go w środku i musiałem suszyć wygłuszenie i wyeliminować też ten problem, ale o tym później.
Po zdjęciu deski poszczególne silniczki i czujnik G263 znajdują się w miejscach pokazanych na zdjęciach:
Czujnik kupiłem w sklepie motoryzacyjnym za 115zł i wymieniłem od razu. Silniczki wyciągnąłem i zabrałem się za ich rozbiórkę:
Każdy z potencjometrów rozebrałem, wyczyściłem, dogiąłem blaszki by pewniej stykały warstwę przewodzącą i z powrotem złożyłem. Nigdzie w lokalnych sklepach nie mogłem dostać żadnego preparatu do regeneracji potencjometrów np. Kontakt PR, więc niczym nie psikałem. Przypuszczam, że jeśli przyjdzie mi ponownie naprawiać te silniczki to cały zabieg spokojnie zrobię w ciągu jednego dnia (wraz ze zdjęciem i założeniem całej deski rozdzielczej).
Wracając do wody w samochodzie. Od dłuższego czasu miałem wielki problem z wodą w samochodzie. Lało mi się od strony kierowcy. Gdy zakładałem wzmacniacz z tyłu to musiałem pociągnąć kabel zasilający na tył. Jako, że nie chciałem rozbierać deski rozdzielczej, to postanowiłem wywiercić otwór w nadkolu i puścić kabel odpływem w grodzi i wtedy przez nadkole do kabiny, następnie progiem na tył. Tak też zrobiłem. Z czasem zauważyłem, że mam wodę od strony kierowcy, więc pomyślałem, że źle uszczelniłem miejsce w którym przechodzi kabel w nadkolu do kabiny. Uszczelniłem więc porządnie z dwóch stron, kabel ułożyłem tak, by woda się nie lała po kablu prosto na uszczelnienie. Lałem wodę dość porządnie i nigdzie nie ciekło. Szczęśliwy jeździłem jakiś czas i zajrzałem pod wykładzinę. Pełno wody. Zabrałem się za ponowne uszczelnienie tego miejsca i doszedłem do wniosku, że nie ma możliwości by ciekło w miejscu gdzie przechodzi kabel do kabiny. Wygłuszenie wysuszyłem i założyłem. Po czasie ponownie miałem wodę w samochodzie. Ręce mi opadły i dałem sobie z tym spokój na jakiś czas. Od czasu jak pierwszy raz zauważyłem wodę minęło około 1,5 roku. Nadeszła okazja gdzie miałem rozebraną całą deskę i powiedziałem sobie, że nie podaruję i rozwiążę ten problem. Trochę czasu, wąż z wodą i udało się znaleźć przyczynę. Problemem okazał się wyciągnięty wężyk odpływowy z szyberdachu. Jakiś inteligentny inżynier postanowił zaprojektować odpływ tak by wsunąć wężyk w otwór w blachę i następnie w taką gumową końcówkę dzięki której woda leciała do grodzi pod maską. Wężyk odpływowy był w nią wsunięty może 1cm. Kiedyś musiałem ten wężyk zahaczyć i się z tej gumki wysunął, więc woda lała się prosto do samochodu w miejscu łączenia blach:
Postanowiłem, że przedłużę wężyki odpływowe do samej grodzi. Tak też zrobiłem. Musiałem odkręcać śrubki tak długo, aż odkręciłem mechanizm wycieraczek i dostałem się do cudownego gumowego zakończenia odpływu z szyberdachu.
Wężyki postanowiłem przedłużyć z obu stron by później nie bawić się z tym ponownie od strony pasażera.
Po tym zabiegu mam nadzieję, że mój problem z wodą w samochodzie się skończył. Co prawda ostatnio nie zaglądałem pod wykładzinę by sprawdzić czy woda jest, ale myślę, że jej już nie będzie.
Tak oto minęło mi kilka dni mojego urlopu w którym postanowiłem trochę pogrzebać przy samochodzie. Co chciałem to zrobiłem. Miałem jeszcze mały problem z czujnikiem słonecznym po złożeniu deski. Okazało się, że nie został podłączony, musiałem za słabo docisnąć wtyczkę. Obyło się bez ponownego zdejmowania deski, bo ten czujnik można bez problemu wyjąć i poprawnie podłączyć. Po tym zabiegu VAG-COM nie pokazywał żadnych błędów.