No i w końcu historia z lusterkiem ma happy end.
Musiałam zostawić polo u znajomych, bo amatorski alkomat to zasugerował, i wrócić autobusem - nie wiedziałam, że tak szybko się od tego odzwyczaję. Zimno, brudno i jeszcze wychodzi drożej :/
A w Bytomiu minął mnie harlekin o identycznym schemacie kolorystycznym, jak mój. Dłuższą chwilę mi zajęło uświadomienie sobie, że to jest po pierwsze, golf, a po drugie na gliwickich blachach- czyli nikt nie ukradł mi z parkingu w Siemianowicach mojego auta i nie wozi się nim prawie pod moim domem
