Panowie. Dziwna sprawa. Kontrolka ładowania się nie świeci po włączeniu zapłonu. W pierwszej kolejności uznałem, że zwyczajnie padła kontrolka, skoro auto normalnie jeździ. No ale po jakimś tygodniu zaczęły pojawiać się inne objawy. Spowolnienie pracy wycieraczek, wreszcie kolejno zapaliła się kontrolka ABS, potem wspomagania kierownicy (oba oczywiście przestały działać). No i właściwie z trudem wróciłem do domu z dłuższej trasy.
Udało mi się dojechać do mechanika, który stwierdził jednak że napięcie ładowania jest ok. No, może tak się jakoś złożyło, ale nadal kontrolka ładowania przy włączeniu zapłonu się nie świeci. Mechanik twierdzi że regulator jest jedną częścią z alternatorem i tylko wymiana kompletu wchodzi w grę. Pytanie więc brzmi - czy to prawda? Czy da się jakoś wymienić sam regulator, najlepiej bez wyciągania alternatora? No i wreszcie - czy to rozwiąże sprawę?
Jaka jest właściwie logika włączenia się kontrolki ładowania? Napięcie ładowania poniżej oczekiwanego? Czy ewentualnie przerwane uzwojenie w alternatorze może dawać też taki efekt? Czy kontrolka jest uruchamiana na bazie prostej elektroniki (jeśli tak, to wg jakiego schematu) czy ta informacja pochodzi z komputera?
Pomóżcie, bo chcę wiedzieć czy czeka mnie wydatek, czy prosta wymiana regulatora będzie lekiem na całe zło
Edit: 1.9TDI 105KM, Odczytałem oznaczenia regulatora BR14-MO, F00M 145 225 oraz alternator 028 903 028 E.

