Mogłeś podjechać i do nas na plac, bo umieraliśmy jak po weselu i każdego suszyło

Jak wypiłem tigera na orlenie by nie zdechnąć w drodze do domu za kółkiem to taka ambrozja w gębie istna

dawno mi tak nie smakował energy z lodówki hehe.
BTW
łapy w uj poparzone od przeciągania liny i dobre 3h umierałem, bo działałem na gołe łapy zamiast iść po rękawiczki do auta :doh: (w tym miejscu podziękowania dla Tofika, który użyczył swojej butelki coli do chłodzenia rąk

) ale w trzymaniu feli na czas Dawid od nas 4 a ja 5, minimalnie brakowało i byśmy mieli podium

gdyby nie te poparzone łapy to bym więcej dał radę
