Wdepnąłem do domu jakoś około godziny temu. Udało się nie sprzątnąć żadnej sarenki, choć jedna bardzo chciała przejechać się na masce Vectry...
Ona wyhamowała na środku drogi, a ja tuż przed nią. Mi się zrobiło gorąco, a sarence na chwilę zmiękły nogi... po czym pognała za swoim kompanem, z którym przelatywała przez jezdnię - uważajcie na leśne stworzenia.
Bezpiecznego powrotu.
Miło było poznać, a jeszcze milej będzie zobaczyć się z Wami ponownie w przyszłym roku, albo ciut wcześniej
P.S.
o 8 mam w szkole egzamin, więc trzymać kciuki
