Na początku chciałem się przywitać, to mój pierwszy post. Nie wiem co się dzieje... Przed wyjazdem w delegację na kilka dni samochód jeździł i odpalał normalnie. Postał 5 dni nieużywany w garażu i pojawił się problem. Po odpaleniu zaczyna trząść samochodem, a po depnięciu w pedał gazu z rury wydobywa się chmura duszącego dymu. Po przegazowaniu go praca silnika się normuje, a dym przestaje lecieć. Można piłować silnik do 5000 obrotów i dym nie leci żaden, normalnie jest. Na luzie silnik po przegazowaniu pracuje normalnie i również leci przeźroczysty dym z rury. Dodam, że czytałem o ewentualnych usterkach. U mnie jednak głowica była planowana rok temu, uszczelki wymieniane, pompa wody również. Świecie ok. 10 miesięcy temu zmienione na nowe. Nie zauważyłem również żadnych wycieków. Nie wiem co to może być. Prosiłbym o pomoc.
Tylko płyn od bardzo dawna nie jest wymieniany, ani dolewany. Samochód był w ciągłej eksploatacji. Nie będę ukrywał, że dwa razy zdarzyło mu się coś takiego wcześniej w przeciągu półtora roku. Dodałem jednak gazu, samochód jeździł normalnie. Olej również w normie. Nie jest też regułą, że codziennie rano kopci. Trzy dni temu wyprowadzałem samochód z garażu po nocy - odpalił bez najmniejszych problemów, wyjechałem i zostawiłem na dłuższy czas. Później sytuacja zmusiła mnie do przestawienia go na podwórku - po odpaleniu pojawił się już opisywany wyżej przeze mnie problem. Przy gazowaniu auto wyrzuca nie biały, czy siwy dym. Wylatuje jakaś taka dziwna mieszanka, strasznie śmierdząca i dusząca - może odrobinę pachnie benzyną też. Po daniu kopa dla autka problem znika i dym już nie wylatuje, normalne bezbarwne spaliny spokojnie lecą z silnika. Nie wiem co to może być, może się "zastał", albo coś ?
Osobiście zaczął bym od sprawdzania całości układu zapłonowego, poczynając od świec ( pojedynczo ) a kończąc na palcu i kopułce.
Uwaga : nie wykonywać "sprawdzenia" poprzez ściąganie przewodów WN ze świec - przeciaża to układ generacji iskry i w najlepszym wypadku mamy cewkę zapłonową do kupienia !
Dziś rano odpaliłem, autem nie rzucało, normalny bezbarwny dymek leciał z rury. Dopiero po wejściu na wysokie obroty - ok. 4000 wyleciała niewielka chmurka opisywanego wyżej dymu. Może trzeba po prostu przepalić ten samochód, bo stał prawie tydzień nieużywany ?
No to mam już diagnozę. Samochód się trząsł ten raz, bo paliwko nie doleciało do wszystkich cylindrów, po przegazowaniu ustąpiło bo dostały wszystkie. Dym z rury, to po prostu to, co skropliło się. Kazano mi pojeździć samochodem co najmniej 30 minut i tak też zrobiłem. Po po powrocie sprawdzono stan oleju i płynu chłodniczego - bez zmian. Samochód odpalał poprawnie już, nie dymił przy gazowaniu, kopcił bezbarwnie jak zawsze do tej pory. Także te resztki benzyny i wody się skraplały kiedy dodawałem mocno gazu i samochód się nagrzewał.