Witam.
W ostatnią niedzielę miałem taką "dziwną" sytuację. Ok godziny 9 schodzę do samochodu (po jego całonocnym staniu na podwórku) i wsiadam do srodka. Nie otwierałem bagażnika, nia włączałem ogrzewania ani kabiny, ani szyby. Nawet nia mialem zalaczonego radia. Poprostu zapalam auto jak codzień, czekam chwile az sie nagrzeje i jade. Temperatura byla wzglednie wysoka, ok 10st.C i zero mrozu, szronu, wilgoci... Po przejechanie ~20 metrow nagle słyszę głośne trachnięcie. Odgłos podobny do łamanego plastiku - jak strzelajace czasem w samochodach plastiki, tylko ze głośniej. Spogladam za siebie i wyglada ze ok. Po kolejnych 100 metrach widze w lusterku wielkie pęknięcie :shock: na środku tylnej szyby z lewej do prawej strony. Dokladnie w poziomie pomiedzy dwiema sciezkami ogrzewania.
Dlaczego tak sie stalo, co spowodowalo pekniecie? Ma ktos jakies pomysly? Czytalem na necie, ze nie jest to jakas czesta usterka. Mróz odpada, bylo cieplo. Musze sprawdzic czy klapa tylna nie jest szpachlowana, moze jest krzywa i naprężenia przechodzące na szybę zmęczyły materiał :?:
Ostatnio znajomej tylna szyba posypala sie w drobny mak w oplu, ale byl mroz i ona zalaczyla ogrzewanie odrazu po tym jak ją skrobała (szybę).