Witam!
Od czasu posiadania mojej polówki mam z nią jeden, denerwujący problem. Mianowicie, po odpaleniu auta, gdy chodzi na ssaniu, obroty są ok. - ok 1000-1100 i powolutku w miarę nagrzewania się silnika spadają do tych 750. Jednak gdy już auto przestanie chodzić na ssaniu, czyli temp. cieczy chłodzącej przekroczy to 80 stopni, obroty nie są na poziomie prawidłowych 750, tylko spadają jeszcze niżej, gdzieś do 600-650, przez co często całą deską rozdzielczą telepie i nie jest to przyjemne. Nie występuje jakieś mocne falowanie, tylko po prostu stoją w miejscu - 600 albo 650 na oko. Co ciekawe, podczas dłuższej jazdy (ponad 20 minut) po jakimś zakorkowanym mieście, często zdarza się tak, że stoję na światłach, kierownica cała chodzi, bo obroty 600-650, aż nagle samoczynnie wskoczą na poprawny poziom ~750. Trwa to zazwyczaj do następnych świateł, czasem trochę dłużej i potem ponownie spadają. Mechanicy zawsze stawiali na zabrudzoną przepustnicę, czyścili ją, potem adoptowali komputerem, ale problem jak był tak jest. Gdy to nie skutkowało, zalecili wymianę na nową, wiedziałem, że to nic nie da, ale i tak po jakimś czasie zostałem zmuszony zakupić nową (zamiennik), bo stara całkiem odmówiła posłuszeństwa. Problem jak był, tak jest nadal.
Ostatnie zacząłem tą niedogodność wiązać z inną usterką. Mianowicie zauważyłem, że jak samochód postoi na zewnątrz tak z jeden dzień podczas mocno wilgotnej pogody (mocny deszcz), to rano nie ma szans odpalić za pierwszym razem, tylko za drugim, dodając delikatnie gazu. Do momentu zagrzania się silnika, auto ma problem z jazdą na tak zwanym pół sprzęgle i ruszania z miejsca, szarpie przy tym, a czasami nawet zgaśnie. Po przejechaniu kilku kilometrów i zgaszeniu odpala normalnie i nie szarpie. Obstawiam, że winne są stare kable WN, które nie wiadomo kiedy były wymieniane, podobnie jak świece, kopułka i palec (z cewki mogą jedynie odczytać, że ma niecałe 4 lata, ale ona w porządku raczej jest).
I tu moje pytanie do Was - jakie jest prawdopodobieństwo, że po wymianie kabli WN, świec, kopułki i palca, obie awarie (za niskie obroty i kłopoty przy odpalaniu po ,,wilgotnej nocy'') zostaną wyeliminowane? Czy może za jedną usterkę odpowiada co innego, a za drugą co innego (tylko błagam, nie wciskajcie mi bajki o czyszczeniu przepustnicy lub jej wymianie)? Jaki będzie koszt takich wymian? Części z allegro wyliczyłem na około 250-270zł (świece, kable WN, palec i kopułka rozdzielacza), a jak z robocizną, ile za takie coś ,,biorą'', 50 zł wystarczy czy raczej nie?