W moim wozidełku jest następujący problem:
Jak wjadę w większa kałużę to potrafi zgasnąć, zdechnąć i odpali dopiero po 5-10 minutach postoju. Gaśnie w momencie kiedy spadną mu obroty, przy np dojeżdżaniu do świateł. Po po odpaleniu potrafi poskakać, poszarpać, i zachowywać jakby kończyła mu się benzyna. No i przez kolejne 5 minut nie można mu pozwolić żeby spadły obroty.
Do tego pojawił się problem z obrotomierzem. Przy jeździe po prostym potrafi z 2tyś skoczyć kilka razy do 5tyś później do 500 i wrócić na 2 tyś. Przy czym NIE skaczą obroty silnika tylko sam wskaźnik.
Nie wiem czy to istotne, ale ostatnio tez wycieraczki dostają swojego życia i potrafią się włączyć same na 30 sekund i nie reagują wtedy na włącznik.
Czyli generalnie coś z elektroniką nie halo.
Głównie oczywiście nie martwią mnie wycieraczki

Paru znajomych polecało sprawdzić cewkę, czy to jej nie zalewa,albo jest jakaś wadliwa bo w sumie i obrotomierz i zapłon przez nią przechodzą, więc miałoby to sens.
Czy ktoś miał podobny problem?
Jakieś propozycje? Rozwiązania?
I jak można sprawdzić cewkę?
Z góry dzięki
