Długo nic nie pisałem ale to dlatego, że wiele się działo

Przygotujcie popcorn i colę, tudzież browar i czipsy bo będzie trochę czytania

Po kilku latach (zresztą ci co czytali moje wypociny wiedzą najlepiej) doprowadziłem polowagena do stanu w którym uznałem, iż jest zdolny do chrztu bojowego. Przed chrztem oddałem go w ręce znajomego kumpla mechanika, który sam jeździ w rajdach, po paru poprawkach uznaliśmy gotowość bojową polowagena

Poligonem miał być Tor Kielce w którym się generalnie zakochałem

Data marcowa wyznaczona, zgłoszenie online zrobione, kasa wpłacona. Ostatnie usprawniena zrobione tj:
Nowy grill, bo stary był za ciężki (niektórym się nie spodoba ale działa w praktyce dobrze ale o tym później)

:

Nowe opony, po przewertowaniu forów i spóźnieniu się z telefonem na ogłoszenie na allegro na którym były w zajebistym stanie maxsporty w 185/55/14, padło na najbardziej uniwersalne na mokre i suche Yoko A539. Wiele osób na nich jeździ w KJSach i sobie chwali. Kasowo bolało i to bardzo, ale udało się trafić nówki 175/60/14 w niezłej cenie. Z mocą i momentem nie ma szału więć taki rozmiar powinien wystarczyć (o wrażeniach potem):

Rarytasik jako, że mam pierdzielca co do detali

Nowe żarówki bo stare przypominały efektywnością świeczki:

Pasek przeciwsłoneczny by nie świeciło w ślepia:

Wszystko pięknie się układa, tymczasem dwa dni przed startem, dopada mnie..... zapalenie tchawicy, gorączka 40 stopni, odlot totalny, dymiący baniak i antybiotyk. No i tyle ze startu. Ledwo żyję, w tym stanie stanowiłbym zagrożenie dla siebie i otoczenia, pogoda oczywiście piękna więc tym bardziej żal, ale cóż. Przekładamy.
Kolejna data to 26 kwietnia 2014 r. Auto przygotowane, testy auta w toku. Opony sprawują się bosko, pomimo 175 mm szerokości i nowości bo jak wiadomo nie przytarte kleją słabiej. Tymczasem coś dziwnego zaczyna się dziać się z linką gazu – pedał opada, nie ma pełnej mocy – trzeba ją wymienić, po ostrych perypetiach udaje się ją wreszcie zamówić i wymienić (numer oryginału niedostępny bo zostawiłem tą z 1.3, zamówienie z Niemiec, idzie ponad 2 tygodnie).
Wszystko przygotowane i wreszcie nadchodzi upragniony 26 kwietnia 2014 roku kiedy to wreszcie tracę dziewictwo ... torowe

Plan jest taki by nie rozbić polowagena, nie dać się zdublować i w sferze marzeń nie zająć ostatniego miejsca (choć pewnie mnie to czeka jako całkowitego nóworysza).
Ale po kolei – pobudka 4:30, śniadanie, pakowanie, Octavia w charakterze wozu serwisowego dopakowana oponami, narzędziami i pierdoletami na "wypadek wszelaki.". Oczywiście leje

5:30 wyruszamy (ja i pilot). Po 100 km monotonny szum w Polowagenie staje się nie do zniesienia. Awaria? Nie to zalety zrobienia "wydmuszki"z auta i pozbawienia go wygłuszenia. Każdy postój jest ukojeniem dla uszu. Godzina 7:00 docieramy na tor, odbiór administracyjny i dostajemy numer 74:
http://hosting-zdjec.pl/view.php?filena ... C_1290.jpg
Teraz BK, na którym okazuje się, iż fabryczne mocowanie akumulatora jest niewystarczające i trzeba zaizolować klemy. Cóż moje niedopatrzenie. Na szczęście co mogłem (trójkąt, linka holowanicza, apteczka) zamocowałem na taśmach z klamrą do mocowania bagażu więc jedna zostaje przelokowana z bagażnika do komory silnika. Klema zaizolowana przezornie zabraną taśmą izolacyjną i BK zaliczone. Zapoznajemy się z mapką przejazdu (no nie do końca bo dzień wcześniej była dostępna):
Jest dobrze bo trasa całkiem prosta, bez beczek i podchwytliwych miejsc, szybki opis "na sucho" i zwiedzanie parku maszyn. Full profi "górskie"lancery na lawetach, opony medie, full klatki, seryjnych aut w sumie pare. W oczekiwaniu na odprawę robię parę rundek na parkingu do grzania opon, mimo ciągłych opadów deszczu opony trzymają dobrze, trzeba uważać z gazem bo po zmianie linki na pierwszym centymetrze po wciśnięciu od razy cięgnie ostro i traci przyczepność.
Wreszcie odprawa – pierwszy raz w historii superoesu 119 załóg startuje.
Nadchodzi 9:15 i pierwszy wyjazd na tor na zapoznanie. Pierwszy kontakt z torem i w sumie zaskoczenie pozytywne, oczytałem się jak bardzo to tor kielce jest śliski na sucho a że po deszczu jest jak lodowisko a tu..... daje się w miarę "normalnie" jechać, choć gość za nami dziwnie tańczy na nawierzchni

Zapoznawczy przejechany, teraz przychodzi moment na przejazd treningowy czyli samemu a nie gęsiego i bardziej na "ostro". Teraz przychodzi moment prawdy i poprawki do naszego opsiu na "sucho". Ostatni szeroki zakręt w lewo na końcu toru i kubeł zimnej wody – robię "altonena", no prawie bo w sumie staje w poprzek, gdybym szybciej puścił hamulec i dał po gazie to bym go wyciągnał – zapis w opisie tutaj delikatniej. Potem kartingowy odcinek, jest woda trzeba uważać, pysk ma tendencję do wyjazdu na zewnątrz, trochę płużymy. Kolejna skucha przed wyjazdem na leśny wzdłuż szpaleru opon za późno hamuję i robię nawrót – kolejna notka "do poprawy" w opisie.
Na leśnym dopada nas więc Swift – przepuszczam go (dozwolone wyprzedzanie na treningu), sorki że tak późno zauważyłem

.
Reasumując wiemy gdzie poprawiać.
Pierwszy przejazd liczony, czas 2:50, nikt nas nie doszedł, start spaprany, za dużo gazu, mieliłem kółkami na początku. Wypłużyłem na kartingowym parę razy. Za późne i mocne hamowanie wzdłuż szpaleru opon przed wyjzdem na leśny przez co nawracam o parę ładnych metrów za daleko, na leśnym niepotrzebnie wrzucona czwórka, było dociągnąć 3 do końca. Wnioski powzięte, punkty do poprawy. Szok, nie jesteśmy ostatni po pierwszym przejeździe!!!!!
Niestety przed kolejnym przejazdem ok. 1h przerwy, nie grzejemy opon bo w zasadzie nie ma co grzać czytaj: seria i za długi czas czekania na przejazd

Zaczyna znowu lać.
Drugi przejazd czas 2:47, nikt nas nie doszedł, jest lepiej czytaj szybciej, uczę się toru i napadów na zakręty, w paru miejscach po obserwacjach innych podcinam na łapie, niestety nie wchodzi mi dwa razy dwójka więc mimo poprawy czasu więc jest niedosyt bo mogło być lepiej. Paru uczestników odpada. Znów nie jesteśmy ostatni.
Tor minimalnie przesycha (czytaj mniej kałuży), nawet robi się cieplej. Teraz idzie szybciej ale widać po czasie ogólnym, że będzie to ostatni przejazd, ustawiamy się w kolecje i ..... zaczyna padać

Trzeci przejazd czas 2:43, nikt nas nie doszedł, jest jeszcze szybciej, chrzanię tradycyjnie start (miele kółkami), dokręcam dziada na biegach do końca zamiast tracić czas na zmiany, na kartingowym ustawiam się na łapie w nawrót – jest lepiej, trochę płużę na sekwencji zakrętów, ale potem na leśnym jedzie mi się bosko, za bardzo dohamowuję przed ostatnią eską leśnego. Jest jednak banan na paszczy jak widzę czas na tablicy
Wnioski (jak zwykle):
plan zrealizowany ponad normę bo – 120 km w jedną stronę, tyranie na torze, 120 km z powrotem bez awarii
chłodzenie na razie działa (dzięki nowemu grillowi i dodatkowi MoCool w trasie maks 70 stopni, na torze nie wyszedł poza 90 ale było chłodno)
polowagen i ja w jednym kawałku
tylko raz dałem się dojśc na torze podczas treningu
nie skończyliśmy na ostatnim miejscu – ostatecznie 99 na 110 w generalce, z tych co ukończyli (9 odpadło), niby kupa ale objechaliśmy auta z klasy wyższej (rajdowa Astra GSI,rajdowa Nubira, Nissan 350Z, E30 itd), jak ktoś uważa że takie miejsce jest do d..y niech weźmie pod uwagę że to mój pierwszy raz na torze i nie wjeżdzony jestem w auto
przejechaliśmy na czysto bez kar i bączków przejazdy puntkowane
poprawiamy się co przejazd mimo trudnych warunków i w sumie słabego jak na klasę auta (hondy i crxy mają na biedę po 150 kucy)
kierowca i pilot są zgrani
uwielbiam część leśną i zabawy na torze
parafrazując PSY: my tu k.... jeszcze wrócimy !!!!!!!!
Do poprawy:
luz lewarka zmiany biegów (za duży)
wycieraczki (dość powoli chodzą)
Jeżeli dotarł ktoś do tego punktu to należą mu się podziękowania za wytrwałość

Nagroda w postaci filmu z przejazdów poniżej:
http://www.youtube.com/watch?v=sr_5IRgvmww