Witam ponownie forumowiczów, dzisiaj chce się z wami podzielić dobrą i złą nowiną;) zaczniemy może od złej, po całych wakacjach pracy na to auto i ogromnych sumach wydane na nie wydawało mi sie że się odwdzięczy bezawaryjnością... no ale cóż... stało sie najgorsze (prawie) - kłopoty z silnikiem, pewnego pięknego dnia zaczeło coś stukać dziwnie w silniku, więc zmartwiony auto zawiozłem do mechanika- popychacze do wymiany, panewki do wymiany, wałek do szlifu, oraz korbowody, poza tym pasek rozrządu do wymiany, pompa wody, olej filtr oleju różnorakie uszczelki w silniku- jednym słowem dla mnie kaplica... znowu masa kasy poszła w auto, a w gruncie rzeczy po to by utrzymać je na chodzie... 2 tyg mordowania i auto spowrotem... dobra nowina to taka- mamy WKOŃCU gwint... z którym też nie było łatwo, najpierw mi wadliwy przysłali później odsyłałem, dostałem inny, jeden amor do regeneracji był i tak bawiłem sie tym od początku września gdzieś aż wkońcu dzisiaj do odebrałem na gwincie;) oprócz tego tłumik środkowy jeszcze wyleciał... myśle że większość z was wie jak to boli gdy zawodzi coś w co wkłada sie dosłownie serce, no ale ważne że jeździ i moge kontynuować swoje dzieło;) pozdraVWiam!!

P.S. z złych informacji jeszcze, rdza go wdupia... wydatki na to auto sie chyba nigdy nie skończą...