Już drugi raz przytrafiła mi się na autostradzie ta sytuacja.
Jadę sobie równym tempem 110km/h i nagle na około 2 sekundy samochód przestał reagować na gaz. Zmuliło go, nie reagował, po czym szarpnęło i znów mogłem jechać normalnie.
Czy ktoś może wiedzieć o co tutaj chodzi?
Ostatnio miałem problem z falowaniem na zimnym silniku, były błędy przepustnicy, została wymieniona.
Dane silniczka pod avatarem.
Pozdrawiam.

[size=99px]UPDATE:[/size]
Wczoraj wymieniłem cewkę i dziś była pierwsza próba czy pomogło. Odpalił, ok. Nie szarpało po odpaleniu, może szczęście. Jak ruszyłem to od razu wiedziałem, że nadal coś jest nie tak. Samochód był przymulony i nie zbierał się tak jak powinien.
Wyjechałem na autostradę i tu zaczęły się cyrki. :| Byłem na pasie włączającym się do ruchu i przycisnąłem na trzecim biegu. Wrzuciłem 4,5 i 100 km/h. Po chwili auto zdławiło, nie reagował na gaz, po czym zaczął reagować ale chodził jak traktor (było to słychać z wydechu). Miałem pedał w podłodze, a on ledwo mógł utrzymać 90km/h i ciągle powoli spadała prędkość. Na zegarach równomiernie zapalał się i gasnął CHECK ENGINE około co 0,5 sekundy. Nie dało się jechać dalej. Zjechałem na pobocze, dałem na luz i patrzę, a auto trzyma 300 obrotów. Zgasiłem raz, odpaliłem i dalej to samo. Odczekałem znowu, zgasiłem, odpaliłem, CHECK ty razem zapalił się na stałe ale obroty wróciły do swojej normalniej wartości i jakoś ruszyłem. Co z tego jak co chwilę auto przestawało reagować na gaz albo go tak dusiło, że momentalnie traciłem 15km/h w ciągu tych maksymalnie dwóch sekund. No cóż mimo tego jakoś doczołgałem się do pracy ale Panowie... WHAT THE F***? :angry2:
Błagam was o pomoc bo już nie mam siły do tego samochodu.
