Wczoraj wracałem sobie z zakupów, jeździłem powoli, nie przekraczałem 50 km/h. Wjechałem na osiedle, nagle poczułem jakiś smrodek, ze 100 metrów dalej zatrzymałem się pod domem i nagle puf - siwy dym spod maski. Gaszę silnik, lecę do przodu i myślę albo się cholera zagotowała albo się pali :grin ...