Cóż, zielonej 6nki już jakiś czas nie ma, ale podczas Ślesina napaliłem się, by znowu wrócić do Polo, zwłaszcza po sprzedaży zielonej 6nki jakoś w lutym. Po parunastu dniach po zlocie przyjechałem ze Śląska czerwonym 86c. Oto i Szczurek:
Auto kupione 18 maja 2014, wytrzymałem jakieś 3 miesiące bez Polo, ale cóż, autko sympatyczne
Model: 86c
Rok produkcji: 1987
Wersja: Fox
Kolor: czerwony
Silnik: HZ
Ogólnie, trochę rdzy tu i tam, nadkola tylne oczywiście zjedzone, trzymają się na sierpach, ale auto jest na szczęście proste i bezwypadkowe, co może dziwić jak na 27 lat. Poza nadkolami muszę rzucić okiem na progi, w jakim są stanie, zasłaniają mi je niestety nakładki, i nie wiadomo, co pod nimi się znajduje. Jeden twierdzi, że będzie ok, inny, że będzie tragedia. Zdejmiemy, zobaczymy. Wymiany wymagają drzwi kierowcy i pasażera, tylna klapa i prawy błotnik. Mechanicznie... Cóż, do wymiany był alternator, właściciel stwierdził, że ten gwizd, szum, to łożysko alternatora, ale o tym za chwilę...
Auto na dzień dobry wymagało przeglądu, co wiązało się z naprawą hamulca ręcznego, były zerwane linki. Rozeznanie o co chodzi, jak to się je, małe zakupy, i naprawa późnym wieczorem, oczywiście nie obyło się bez wkurzonych sąsiadów wrzeszczących z balkonu, że spać nie mogą ;P Razem z Franzem, ten blondynek na zdjęciach, udało się to ogarnąć, choć trochę z tym było walki. Z Prezesem Kołodziejem założone zostało przeciwmgłowe na tył, choć przyznam się szczerze, że bardziej ja mu pomagałem, niż on mi, z zasady nie bawię się prądami elektrycznymi. Na przeglądzie, facet nawet na nie nie popatrzył, chyba nie wiedział, gdzie się włącza
Trzeba było kupić też jakieś oponki, bo na każdym kole była inna, i nie chciał mi facet wbić przeglądu. Na szczęście i to udało się szybko ogarnąć.
Ogólnie, auto dość długo czekało na rejestrację, ponieważ był problem z papierami. Ogólnie, jedna z umów była kserem, a że na jej podstawie byłą określana ciągłość właśności, to taki wałek, trzeba oryginał. Po tygodniach spędzonych na telefonach, wizycie pod Częstochową, w skrzynce znalazł się w końcu oryginał, a po kolejnych tygodniach, 31 lipca, na stole wylądowały nowe, krakowskie blachy.
Auto miało niestety nieco więcej mankamentów mechanicznych, niż tylko zerwane linki ręcznego i łożyska alternatora. Alternator był zdechnięty, dosłownie, zamiast ponad 14v, dawał niecałe 12v, i to także na wyższych obrotach. Ze względu na stare radio sony, które ostatnio wyleciało, po dwóch dniach auto nawet nie chciało zapalić. Standardem było odpinanie klemy na jakikolwiek postów dłuższy niż godzina
Pewnie będzie też trzeba niedługo wymienić akumulator, zdziwiłbym się, gdyby takie mocne rozładowanie na niego nie wpłynęło. Niepokojący dźwięk łożyska, czy czegoś podobnego znalazło źródło nie w alternatorze, ale w pompie wody, która już czeka na wymianę. Przy okazji zmiany opon pod przegląd, okazało się, że jeden z gwintów piasty przedniego lewego zawieszenia jest totalnie zniszczony i nie ma jak dokręcić koło, to też i piasty czekają na wymianę. Cieknie niestety także skrzynia biegów, co także wymaga interwencji.
Ogólnie plan jest taki, że chcę tym autem pojechać na Topornię, więc termin nieco nagli, mam 3 tygodnie by to ogarnąć. A trochę tego jest....
Plan do wykonania na Topornię:
wymiana simmeringów skrzyni biegów
wymiana oleju skrzyni biegów
wymiana oleju silnikowego, płukanka
wymiana pompy wody z paskiem rozrządu
zwrotnice, jarzma przód i tył, tylna belka, pokrywa zaworów do piachu, i pomalowanie czymś sensownym
regeneracja zacisków vwii, swap tylnych hamulców na tarcze: czopy, jarzma z GII GTI, zaciski z Golfa mk4, Bory, ogarnięcie ręcznego
wymiana zawieszenia na obniżenie ST-Suspensions -60/-40, nówka sztuka
wymiana piast, łożysk, osłon przegubów, osłon tarcz
poliuretany w wahacze
wymiana przewodów hamulcowych
montaż gniazda zapalniczki
wrzucenie kubłów z Corrado, po Toporni jadą do tapicera, by je na nowo obszył
kierownica sportowa z nabą
ogarnięcie alusów, opon. Jedno i drugie kupione, mam nadzieję, że opona nie będzie trzeć z tyłu o rant....
Jutro następne zakupy, na dniach dostanę zawias, opony, a w weekend auto wjeżdża na kanał i zaczynamy nieco grubszą zabawę